Bank zajmuje się głównie gromadzeniem wkładów pieniężnych oraz prowadzeniem i obsługą rachunków bieżących. Udziela też pożyczek, a sam nierzadko pożycza pieniądze od swoich klientów – główną ich postacią są właśnie depozyty. Po terminie umowy banki po prostu wypłacają właścicielowi taki oraz odsetki, które stanowią tu formę zapłaty dla klienta za to, że ten w owym okresie musiał zrezygnować np. z innego sposobu wykorzystania swoich środków.
Kiedyś jednak banków nie było. No właśnie, jak to możliwe? Ale nie było też poczty, Internetu czy sklepów we współczesnym rozumieniu tego terminu. No więc kiedy powstały pierwsze banki, i jak to się w ogóle stało?
Pierwsi z pierwszych
Według wszelkiego prawdopodobieństwa pierwszym bankiem na świecie był „rodzinny” bank wenecki, który powstał tam dopiero w… 1156 roku. w Wenecji. O innych źródła historyczne w każdym razie nic nie mówią. Gdy jednak pierwszy już się pojawił, lawinowo zaczęto powielać ten pomysł na biznes w całych Włoszech. Były one szczególnie modne i rozpowszechnione we Florencji, i podobnie jak ten pierwszy z Wenecji – którego nazwy niestety nie znamy, i która mogła po prostu pochodzić od nazwiska właścicieli – były spółkami rodzinnymi. Wczesne banki jedynie lokowały pieniądze w handel i produkcję – na przykład sukna – ale z czasem wyspecjalizowały się również w wysyłaniu kapitału na duże jak na owe czasu odległości – zwykle konno. Udzielały również pożyczek, z tym że pożyczali wówczas, nie tak jak teraz, głównie ubodzy ludzie, ale sama arystokracja. Instytucje te szybko zaczęły otwierać swe filie w dużych miastach europejskich – i wtedy dopiero się zaczęło…
Rozwój bankowości
Samo słowo „bank” pochodzi z języka włoskiego i oznacza mniej więcej tyle, co ława. To taki wczesny stół, ewentualnie kontuar, przy którym rozmieniało się, przyjmowało, czy pożyczało pieniądze. Dawniej przy takich stołach pracowali zresztą złotnicy zajmujący się przekazywaniem monet od klienta do klienta. Handlarze zostawiali monety u nich, a ci wydawali im kwity depozytowe, będące dowodem posiadania określonego kapitału. Nabywcy kwitów mogli więc dalej oprocentować to złoto. Tak właściwie powstał pierwszy, wczesny pieniądz papierowy… a złotnicy stali się bankierami. Z czasem zaczęto emitować na rynek coraz więcej takich kwitów. Co ciekawe, z początku każdy bank z osobna niezależnie emitował własne kwity (pieniądze), co spowodowało niezłe zamieszanie.Więc po paru latach same władze państw oficjalnie zaakceptowały jednolite pieniądze, a większość banków z czasem oczywiście upaństwowiono, powołując tak zwaną centralną władzę monetarną. Odtąd obok monet funkcjonował wygodniejszy pieniądz papierowy.
No ale dziś nie mamy już złota – mamy banknoty, a przede wszystkim pieniądz wirtualny. Jak to się stało?
Pieniądz z komputera
Dziś wszystko to jest już zupełnie wywrócone do góry nogami. Przede wszystkim celem skorzystania z takich czy innych usług bankowych nie trzeba już nigdzie wychodzić – w większości placówek wszystko można załatwić elektronicznie. Taką opcję ma na przykład „polski”, czy raczej ogólnoświatowy, Alior Bank – opinie o jego usługach dostępnych za pośrednictwem telefonu i Internetu są bardzo pozytywne. Ale nie w tym już nawet rzecz, że tak się da, bo do tego jesteśmy już w zasadzie przyzwyczajeni, i co najwyżej wzrasta jakość takich usług. Ciekawsze dużo jest co innego – fakt, że przed paroma laty prawodawstwo, także polskie, przyjęło definicje pieniądza elektronicznego. Jest to elektronicznie zdeponowany zasób wartości pieniężnych, na ogół znajdujących się w urządzeniu technicznym, w tym z góry opłaconych kartach, który może być następnie wykorzystywany do dokonywania płatności bez konieczności angażowania w transakcję rachunków bankowych. Zatem można już dziś płacić bez monet, bez banknotów, i bez konta w banku. Niesamowite, prawda? Czy to jednak oznacza zmierzch bankowości?
No raczej na pewno nie. Bo co jak co, ale część tradycyjnych usług bankowych ma się dobrze, a nowinki techniczne, mimo że tak powszechne, podbijają jednak świat powoli. Tym bardziej że ludzie są sceptyczni dla idei i pieniędzy elektronicznych, i tzw. kryptowalut – traktujemy to jako ciekawostkę, ale płacić wolimy „papierkami” lub z konta.