Świat nie jest gotowy na samochody elektryczne. Tak samo nie gotowi jesteśmy na promowaną w zeszłym roku technologię wirtualnej rzeczywistości. W przypadku tej drugiej musi minąć przynajmniej 5 lat rozwoju podzespołów komputerowych. Specjaliści z działu motoryzacji uważają, że auta hybrydowe i elektryczne do roku 2050 zdominują rynek, a po spalinowych silnikach nie zostanie śladu. Nasz dzisiejszy bohater to promyk nadziei dla szybkiej zmiany przyzwyczajeń wśród firm korzystających z aut jako pracowników na pełen etat.
Elektryczne auto dla poczty
Model, o którym piszę to nowy Nissan e-NV200. Zakupiły go przeróżne firmy z 17 krajów Europy. We Włoszech oraz Austrii pracuje jako auto do rozwożenia poczty i paczek. To dominujące na starym kontynencie auto dostawcze, które można kupić również w Polsce. Najlepsze jest to, że w porównaniu z modelem Forda Trasit, kosztuje jedynie 20 tysięcy więcej od wersji podstawowej tego pierwszego. Po roku regularnej eksploatacji po różnicy w cenie nie będzie śladu. Przypominam, że e-NV200 posiada silnik elektryczny o mocy nieco większej niż 100 koni mechanicznych. Wizualnie prezentuje się naprawdę szałowo. To bardzo ładne i nowoczesne auto, które nie straszy swoim plastikowym zderzakiem. Moim zdaniem ten plastikowy zderzak wygląda znacznie lepiej od metalowej wersji Evalia Tekna, droższej o 15 tysięcy złotych od podstawki.
Czy jest jakaś alternatywa?
Zaprezentowany na targach VW E-Buddy nie wygląda jak pracownik poczty, czy najlepszy tragarz dla materiałów budowlanych. Jest bardziej luksusowy. Tym samym nie liczyłbym na to, że będzie tańszy i pojemny jak auto Nissana. Statystyki aut elektrycznych w Polsce o gabarytach wana i większych, nie mówią o niczym poza naszym azjatyckim bohaterze. Monopol jednej marki nie jest dobry dla późniejszej sprzedaży aut konkurencji. Bierzcie się do roboty konstruktorzy, bo Nissan zajmie cały rynek.