Dużo się mówi o tym, że za większość towarów nie warto przepłacać. I ja zasadniczo zgadzam się z tym, dotyczy to na przykład niemal każdej możliwej odzieży poza sportową – bluzki czy bluzy za dziesięć złotych są niemal zawsze tak samo dobre co te za niemal sto z metkami drogich firm. Ale są też rzeczy, które kosztują, bo kosztować muszą – i kosztują nie bez powodu. Na przykład telewizory LED czy dobry sprzęt audio.
Krótka historia ekranu
Najpierw (a było to jeszcze w latach sześćdziesiątych, a nawet chyba i wcześnie!) pojawiły się na rynku klasyczne ekrany CRT. W tego typu monitorach do wyświetlania używało się wiązki elektronów wystrzeliwanej z działa (katody), która była następnie odchylana w silnym polu magnetycznym (przy pomocy cewek) i padając na podatną na świecenie substancję powodowała ostatecznie jej wzbudzenie i emisję – w określonych wiązką punktach ekranu. Z kolei najpopularniejsze dziś chyba monitory i telewizory LCD istnieją – mało kto to jednak wie – już od wczesnych lat osiemdziesiątych i mają tak zwany wyświetlacz ciekłokrystaliczny (Liquid Crystal Display – stąd też ich nazwa) – i generują obraz na bazie zmian polaryzacji światła na skutek ustawienia poziomego i pionowego cząsteczek ciekłego kryształu pod wpływem pola elektrycznego. A potem pojawiły się jeszcze telewizory LED.
Telewizory LED i jakość obrazu
Muszę przyznać, że choć nie jestem jakimś znów obsesyjnym fanem nowinek technicznych, to nowe telewizory LED robią wrażenie. Nawet na mnie! Przede wszystkim zwracają uwagę ich mocne nasycone barwy – nie jest wcale prawdą, że kolory dają one wyblakłe, a już na pewno nie w przypadku tych ekranów, które ja sam miałem niedawno okazję oglądać. A obejrzałem sobie ich parę – i u znajomych, w i sklepie, jako że rozważam wymianę odbiornika na nowy. Na skutek tego, że i tak będę musiał niebawem pewnie płacić ten nieszczęsny abonament – no i dlatego, że w ogóle nieco zmodernizowałem mieszkanie. Ale do rzeczy – ledówki dodatkowo fajnie, jasno świecą i dają wyraźne kontrasty. O wiele lepsze, niż w przypadku LCD-ków, szczególnie tych starych i już przepracowanych…
Jak to działa?
Jak sama nazwa już może sugerować, telewizory LED mają wiele wspólnego z diodą luminescencyjną. Dioda (light-emitting diode, LED) promieniuje w zakresie światła widzialnego, podczerwieni i ultrafioletu. Telewizory korzystające z tej technologii są obecne na rynku od kilku lat i różnią się od LCD niemal wyłącznie rodzajem umieszczanego za ciekłokrystalicznym panelem podświetlenia. Tradycyjne lampy fluorescencyjne z katodą są w nich bowiem zastępowane właśnie diodami LED. Dzięki temu też ekran taki nie musi w ogóle posiadać pikseli emitujących światło – a pełne podświetlanie „od środka”. To technologia jednocześnie nowatorska i stara niema tka jak sama elektornika, efektowna i bardzo prosta – bo to wciąż „tylko” diody, prawda?
Ale za to jaki efekt:
Najmniej ciekawe na koniec, czyli cennik
No dobrze, skoro to tylko diody, to dlaczego to aż tyle musi kosztować? Zacznijmy może od tego, że telewizory LED nie są znów aż „takie” drogie. Przykład „dzisiejszych” cen można znaleźć na przykład na stronie http://www.lg.com/pl/telewizory-full-hd. A że trochę jednak trzeba za to dać? Moim zdaniem odpowiedź jest podwójna i w sumie trywialna. Po pierwsze – dają jednak świetny obraz, więc ludzie są po prostu gotowi nieco za to zapłacić – w tym ja sam. A druga kwestia – to złożoność samej elektroniki, potrzeba miniaturyzacji, no i duża ilość potrzebnych diód i innych podzespołów – najwyższej jakości zresztą.
Podsumowując sprawę – jestem aktualnie na plus.