Wydawałoby się, że w temacie ładowarek do telefonów wymyślono już wszystko. No bo co można ulepszyć w kawałku przewodu podpiętym do prądu? A jednak – tak samo jak nieustannie zmienia się technologia produkcji smartfonów, tak i w temacie zwykłych, na pozór, ładowarkę producenci mają wiele do powiedzenia. A te przeszły małą rewolucję przemysłową, aby zaproponować światu nowy sposób ładowania – indukcję.
O co chodzi?
Zjawisko indukcji wykorzystywane było w przemyśle już nie raz. Tym razem sięgnęli po nie czołowi producenci telefonów komórkowych, chcąc w ten sposób ułatwić i usprawnić proces wyjątkowo częstego ładowania baterii w smartfonach. Ładowanie indukcyjne polega, w uproszczeniu, na przesyle za pomocą indukcji energii pomiędzy dwoma cewkami – jedna z nich umieszczona jest w ładowarce, druga – pod obudową telefonu. Proces ładowania przebiega w tzw. standardzie Qi, czyli wyniku współpracy pomiędzy wiodącymi firmami na rynku.
Zalety…
Dzięki zastosowaniu indukcji elektromagnetycznej ładowarek tych nie trzeba wpinać do telefonu. Wystarczy położyć telefon na powierzchni ładowarki, aby móc rozpocząć proces ładowania. Dzięki temu sam proces jest szybki, a jeśli do tego mamy zwyczaj odkładania telefonu zawsze w to samo miejsce – ładuje się on praktycznie sam.
…i wady
Do wad tych ładowarek należy niewątpliwie czas ładowania dochodzący nawet do kilku godzin. Zastrzeżenia budzi także niestabilność połączenia pomiędzy telefonem a ładowarką – do zsunięcia się telefonu z cewki znajdującej się w ładowarce wystarczy naprawdę niewiele – lekkie trącenie mebla lub przebiegający kot.