Nie wiem dokładnie skąd ten temat przyszedł mi do głowy, ale muszę przyznać, że od paru dni ślimaki winniczki są moją obsesją. Chyba zaczęło się od tego, że siostrzeniec kolegi przyniósł jednego do domu, i będąc tam na miejscu zacząłem się zastanawiać. Czy to się da hodować? Co taki ślimak jego i czego mu potrzeba do życia?
Przedstawmy się!
Winniczek, który żyje niemal w całej Europie, to największy lądowy ślimak w Polsce – mało kto jednak wie, że jego muszla może mieć średnicę nawet pięciu centymetrów! W kilku krajach jest… jedzony. W Polsce na szczęście jest pod ochroną, a jedyne, co mu zagraża, to rozdeptanie lub rozjechanie – nie wszyscy niestety na nie uważają. Żywi się świeżymi liśćmi i kwiatami, a czasem i owocami – przez co bywa uważany za szkodnika ogrodów i sadów. Może żyć nawet siedem lat! Zimuje w ściółce, zwykle ukryty pod roślinnością. Jest obojnakiem, ale występuje u niego zapłodnienie krzyżowe – dwa osobniki wymieniają swoje geny, zwykle wiosną 🙂 Jaja składa w ziemnych dołkach. Młode winniczki wylęgają się po około kilku tygodniach. To sympatyczne, powolne stworzonko, o które naprawdę warto zawalczyć – jego populacja w Polsce ma tendencję spadającą.
Ślimak, czyli ryba śródlądowa
Nieszczęsne winniczki jeszcze niedawno były masowo eksportowane do Francji, gdzie uchodzą za przysmak. To wielka szkoda, bowiem gdyby się to nie zmieniło, mogłyby w naszym kraju wkrótce wyginąć. Tym bardziej że z tego, co mówili mi znajomi, i z tego, co wyczytałem w sieci, a czytam o tym ostatnio sporo, jego mięso to naprawdę nic szczególnego – ni to mdły kurczak, nie jakaś słaba ryba. Zabawne natomiast, że według dyrektyw unijnych winniczek jest nazywany w prawie handlowym jako ryba śródlądowa, bo przecież z rybami ma tyle wspólnego, co piernik z wiatrakiem.
Ślimak na wesoło
Czegoż to nie ma w polskim internecie o winniczku! Z przymrużeniem oka szukałem, czy ślimaka takiego da się hodować w terrarium, i czym się go karmi. Raczej nikt tego jednak na poważnie u nas nie rozważał. Natomiast ludzie najwyraźniej planują to bardzo poważnie, bo pytają o wszystko – co ślimak je, czy je sałatę, że można mu też dawać melona i arbuza, że jego ślimak ma na imię tak i tak – jak widać Polacy średnio przejmują się tym, że to gatunek chroniony. Na terenie naszego kraju jest objęty ochroną częściową. W Rozporządzeniu Ministra Środowiska z 2011 roku zezwolono na zbiór osobników o średnicy muszli powyżej 3 cm, przez 30 dni łącznie w danym roku, od 20 kwietnia do 31 maja. Jednak nic o trzymaniu osobników w domu nie ma – jednak myślę, że to jednak dość kiepski pomysł. Na wolności jest im na pewno lepiej.
Napraw moją muszlę!
Jest jednak od tej reguły jeden wyjątek – co mnie zresztą nieco zszokowało, bo nie miałem o tym pojęcia. Otóż uszkodzona muszlę winniczka da się zazwyczaj uratować! I nie chodzi tu tylko o to, że ślimak ma zdolność regeneracji. Jeśli uszkodzenie muszli nie jest bardzo duże, a sam ślimak rozdeptany, można brakującą część dokleić, na przykład używając tworzywa sztucznego lub pustej muszli innego ślimaka. A wówczas szybciej się ona zregeneruje, a w tym czasie zwierzę będzie dobrze chronione przed środowiskiem zewnętrznym. I ludzie naprawdę to robią – czy to na swój sposób nie wspaniale?