Pracowaliście kiedyś jako tłumacz? Tłumaczyliście może kiedyś coś za darmo? Jeśli tak, to na pewno wpis adresowany do was. Jeśli nie, ale lubicie czasem obejrzeć w sieci film lub serial z napisami po polsku, też warto zajrzeć, bo o tłumaczenia napisów tu właśnie chodzi.
Napisy w 24h
Piszę o tym przy okazji oglądania jednego z popularnych ostatnimi czasy, tureckiego serialu (ale od razu mówię, żeby nie było, że chodzi tu o Wspaniałe Stulecie). Serial się rozwija, w swym kraju rodzimym właśnie leci, pojawiają się co tydzień nowe, ponad dwugodzinne odcinki. W Polsce serial też leci w telewizji publicznej, ale ze sporym opóźnieniem. Zatem ktoś – a w zasadzie kilka osób – postanowiło go z mozołem tłumaczyć na język polski, tak aby spragnieni mieli wszystko na bieżąco, z napisami. Takie odcinki z polskim tekstem są potem (zapewne pól – legalnie) wrzucane na jakieś zagraniczne serwisy, no i wszyscy są zadowoleni. Nadmienię, że takie szybkie tłumaczenia robione są na szybko, na bieżąco, czasem już na drugi dzień po emisji nowego, tureckiego odcinka. I za darmo.
Źródło: brazyl.com.pl
Tłumaczenia poniżej poziomu
A w zasadzie nie wszyscy, bo jak zwykle znajdzie się ktoś, komu coś i tak będzie nie pasować. To swoją drogą dość fascynujące, że w grupie liczącej minimum 10 – 20 osób taki osobnik wcześniej czy później się odkryje. No więc czego to ostatnimi czasy nie nasłuchały się biedne tłumaczki! Że napisy polskie pojawiają się… za późno, że jakoś tłumaczenia jest poniżej poziomu (co to w ogóle za tekst?!), i że jak już coś robić, to perfekcyjnie, bo inaczej nie warto się za to brać – tu oczywiście osoba, która napisała ten komentarz, pochwaliła się, że wszystko w życiu robi albo idealnie, albo – wcale 🙂
Po fali krytyki pojawiły się też głosy, że może i tłumaczenia idealne nie są, ale za to są szybkie, niezawodne, i oddają ogólny sens filmu. Dodam, że ja sam oglądam – i nie mam z nimi jakiegoś problemu. wielkie kaleczenie języka to to na pewno nie jest. Nie ma rażących błędów stylistycznych czy ortograficznych – a jeśli są, to tak rzadkie, że cięzko mi je wychwycić. Tak, teksty na pewno idealne też nie są – ja sama często zmieniłabym tam szyk zdania lub jakieś słowo na inne – ale nie jest to wielkie znów kaleczenie języka. W każdym razie nie przy „dziele” tego poziomu, bo ten serial to trochę taki odpowiednik „Dynastii” czy naszego „M jak miłość”. Trochę, ale jednak.
Ekskrementy w woreczku
Tym niemniej dziwi mnie bezczelność pewnych osób. Szczególnie jednego pana, który ludzi broniących tłumaczy i tłumaczek zwyzywał od przekupek na targu i kazał im zamknąć jadaczki. A potem przyrównał słabej jakości tłumaczenia, rzekomo na siłę wciskane nam, widzom, do odchodów rozdawanych za darmo na ulicy. Tak bez żadnego szacunku do czyjegoś czasu, czyjejś pracy, a nawet czyjejś wiedzy – choćby nie idealnej i okrojonej ale jednak. Bo domyślam się, że tłumaczenie filmu z tureckiego to jednak nie jest prosta sprawa.