Uwielbiam małe, ciche i kameralne kawiarnie – tak inne od wielkich kawiarnianych sieciówek, w których kawa to tylko kolejna „masówka”. W małych, często rodzinnych kafejkach, nawet kawa z ekspresu automatycznego smakuje jakoś inaczej a każda filiżanka napoju ma swoją duszę.
W takich miejscach można bez przeszkód poczytać, popracować, podziwiać widoki za oknem i zgadywać jakie sprawy czekają ludzi mijających kawiarniane okno.
To za kontuarami takich kawiarni bariści wyczarowują cuda – nietuzinkowe smaki ręcznie mielonych kaw i urocze wzory ze spienionego mleka.
Lubię zaglądać do kilku takich swoich ulubionych miejsc – mimo posiadania w swojej kuchni rewelacyjnego ekspresu automatycznego (z gatunku tych, co to tylko nie zmywają) – tylko po to, aby ponapawać się ich atmosferą.