Dzisiejsi 30-parolatkowie to osoby, które urodziły się w czasach rozwoju komputerów osobistych, które wraz z zakończeniem stanu wojennego zaczęły pojawiać się w polskich domach. Wcześniej wysyłane paczkami przez rodzinę ze Stanów lub Kanady, budziły ciekawość młodego człowieka, dla którego latająca po ekranie kropka rozbudzała wyobraźnie bardziej niż czytanie równie trudnych do kupienia komiksów. Gdyby posegregować komputery dostępne wtedy na rynku, można by wyciągnąć wniosek, że Atari 65xe oraz Commodore 64 były w czołówce. Na świcie era komputerów dla mas rozpoczęła się już w roku 1949 i tajemniczej maszynie zwanej „Simple Simon”. Dopiero Mark-8 z roku 1974 otworzył drogę komputeryzacji szerzej do amerykańskich domów. Definicja komputera osobistego dopiero raczkowała a ceny na poziomie 500-800 dolarów wydawały się całkiem przystępne. Dzisiaj koszt takiej maszyny można by było pomnożyć razy pięć, co znacznie zredukowałoby liczbę chętnych. Stare komputery i działające na nich 8 i 16-bitowe gry to kultowe medium, które ma swoje własne eventy, setki tysięcy miłośników oraz wsparcie u współczesnych autorów gier. Jedno z polskich studiów deweloperskich wydało niedawno grę na starusieńkie Atari, która w dodatku nie wymaga jej podkręconej wersji z dodatkową pamięcią RAM. Poniższe zdjęcia mogą odstraszyć młodych ludzi, których futurystyczne maszyny do gier i laptopy cieszą oko. Dawniej oko cieszyła wybielona obudowa „atarynki” lub kolorowe ZX Spectrum z oryginalną tęczową naklejką. Poznajecie te stare komputery?